Przykład; rzedki,moj kumpel przystawia sie do jednej z trudniejszych drog, na wede to 2 przystawka, gdzieś w polowie ma problem i leci, grupka wspinaczy stoi i patrzy. W pewnym momencie kumpel mowi daj dol (nie asekurowalem,ogladalem cos obok),pytamy czemu dałeś spokój miałeś jeszcze powera.Odp. wkurwiłem się bo słyszę jak laska z dołu niby cicho mówi: na @#$%& on tam wisi i tak tego nie zrobi... Czesc grupki odchodzi w tym laska, jeden z obserwujących podchodzi do nas i mówi: nie przejmuj się ona zanim to zrobiła wisiala tu 1,5 roku...
Bez komentarza.
Nadmieniam że nie była to Ola Taistra (wtedy chyba się jeszcze nie wspinała, no może po V)
Moja refleksja:
Wspinam się dla wspinania i przyjemności z tego, czy zrobię cyfrę czy nie - mam to w dupie.Cieszy mnie gdy ktoś zajebiście robi i 6 i 6.6, takie gadanie że ta czy inna droga ma taką czy taką wycenę bo jest taka czy taka mija się z celem, na tego typu rozważania stać moim skromnym zdaniem np. Alexandra Hubera, Chrisa Sharmę i kilkunastu innych.
Dla mnie to wypowiedż w stylu: To ja, ja, patrzcie!Zajebista jestem,nie?