jkch Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> A uwierzysz jak Ci powiem, że tego człowieka na
> oczy nie widziałem? (też całkiem serio). To nie
> jest dyskusja o Piotrze B., to jest problem
> "sprawstwa". K.K. rozróżnia umyślne spowodowanie
> śmierci, nieumyślne spowodowanie śmierci oraz
> przypadkowe, niezamierzone przyczynienie sie. Za
> dawnych czasów nie osądzano pochopnie, Wam to
> przychodzi nad wyraz łatwo a przecież lepiej
> "uwolnić stu winnych, niż skazać jednego
> niewinnego".
....jakbym był złośliwy, to bym powiedział, że P.B. można zarzucić sprawstwo kierownicze ;-)
Jeśli prześledzisz wszystkie wątki dyskusji zaraz po wypadku na Matterhornie (a wcześniej na Uszbie), to z łatwością zorientujesz się, że istota problemu tkwi w tym, że działalność prowadzona przez P.B. była prowadzona w taki sposób, że mogła (co się w kilku przypadkach sprawdziło) wprowadzać potencjalnych klientów (czy też uczestników) wyjazdów (czy też wypraw) w błąd co do zakresu odpowiedzialności i kompetencji "kierowcy" (czy też kierownika). Niezależnie od tego, co teraz twierdzi P.B., prowadzone przez niego strony internetowe i zamieszczane ogłoszenia sugerowały (ew. "mogły sugerować"), że chodzi o profesjonalnie organizowane wyprawy, a nie tylko o usługi transportowe (na które też zresztą trzeba mieć stosowne uprawnienia). Idea "wypraw partnerskich" za które bierze się jakiekolwiek wynagrodzenie jest zwykłym mydleniem oczu i w samej swej istocie różni się od wyjazdu towarzyskiego, którego uczestnicy zrzucają się na paliwo i opłaty autostradowe. P.B. stawiał się (poprzez swój internetowy image) w roli przewodnika i opiekuna (pomijając "small print" mówiący o tym, że on tylko wiezie z punktu A do punktu B), publikując informacje na temat celów, sprzętu, drogi itp.
Nie chce mi się już więcej o tym gadać, bo sprawa jest moim zdaniem dość oczywista - szkoda, że strony Extreka nie działają - tam wszystko było dość ewidentne.