kominiarz Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Micaj Napisał(a):
>
> > - przy s. a. pozbawionych punktu centralnego
> > konieczność asekurowania drugiego z uprzeży,co
> > jest niezalecane przez PZA, aczkolwiek w
> > wyjątkowych sytuacjach jest bezpieczniejsze
> (słabe stany)
>
> Nie bardzo rozumiem - przecież drugi specjalnie
> dużych
> obciążeń nie wygeneruje. Ciekaw jestem natomiast
> jak jest z asekuracją prowadzącego bez pkt
> centralnego,
> z samej uprzęży.
Zazwyczaj tak sie asekuruje prowadzącego, z przyrządu wpiętego w uprząż, mając autoasekuracje. Dokładnie tak jak asekuruje sie prowadzącego w skałach główną siłę przejmuje przyrząd a wyhamowuje lot nasza masa (oczywiście gdy prowadzący odpadnie mając pod soba jakikolwiek przelot).
Jeśli odpadnie zanim się wepnie
> do
> pierwszego przelotu, to leci pod stanowisko ze
> wsp. 2.
> Nie miałem okazji czegoś takiego przetestować na
> sobie, więc mam pytanie - jak się wtedy czuje
> asekurujący? Czy takie szarpnięcie uprzęży
> w dół z dużą siłą jest bezpieczne? Czy da się
> przy tym ustać na półce, czy też te siły zwalają
> człeka z nóg i zawisa on przy tym na stanowisku?
Jest to zazwyczaj spory problem bo niewiadomo jak sie lina ułoży przy locie, może Ci wygiąć przyrząd i bardzo łatwo o utratę panowania nad liną. Po za tym nie pomaga nam już masa naszego ciała. Generalnie nie jest to miłe i radził bym unikać takich eksperymentów.
Widać ile to problemów generuje, więc najlepiej zawsze zamotać pierwszy przelot jeszcze przed wyruszeniem prowadzącego. Choćby ekspres wpięty w któryś z punktów stanowiska (zazwyczaj wypadających ponad asekurującym). I wtedy nie ma problemów z lotami o wsp 2 bo lina i siły działające na asekurującego ułożą sie poprawnie.
> Czy uprząż trzeba do takich celów zapiąć normalnie,
> czy jakoś bardziej ciasno?
Ja tam zapinam zawsze tak samo :)