Re: nasz poziom

Wiesz co...Abstrahujac od rozmaitych zalów PZA wydaje mi się organem ktory nadto dzwiga.Masz tutaj wszystko-od zawodów na panelu po himalaizm, od wyczynowego alpinizmu po turystykę.Od baldów po jaskinie.Być może to za wiele.
Moim zdaniem istnieje jakaś ogólna sportowa miara wspinania.Jest nią dązenie do wyczynu w róznych alpinizmu dyscyplinach.Oczywiscie tego mierzalnego sportu jest więcej "niżej" niż "wyżej". Najwecej jest go bo 100% na zawodach...Z drugiej strony nie wszyscy chcą się wspinac "na wynik" Sens istnienia PZA i niekoniecznie "wrogo konkurującego" ZWS miałby solidne podstawy.
Nawet gdyby oba związki dajmy na to zajowały sie szkoleniem- tez niekoniecznie byłaby wzajemna bitka...,miałyby bowiem inną klientelę do zagospodarowania.Instruktorzy ZWS musieliby być jednocześnie trenerami danej dyscypliny alpinizmu(wogóle),instruktorzy PZA chodzili by sobie w Tatrach po ulubionych piątkach.ZWS mógłby się wreszcie wspierać na odpowiedniej naukowej bazie- tutaj rola AWF...w ZWS "trenowało " by się wspinaczkę, w PZA "uprawiało ją" Sa to dwa zasadniczo różne podejscia do zagadnienia. Celem trenowania jest uzyskanie klasy światowej.Celem uprawiania jest satysfakcja.
Osobną sprawą są jaskinie-interesy tego środowiska są często zupelnie odmienne niż "powierzchni".Nie jest to nowina.
Być może PZA dzwiga za dużo i należy jej ulżyć w tym trudzie...


Ja wybierając los mój, wybrałem szaleństwo.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2006-06-07 11:58 przez Szalony.