"Umiejętności"- bardziej w sensie techniki wspinania.Oczywiscie nie tylko "gołej" techniki ale techniki wraz z kalkulacją "na co mnie stać".Sama technika wspinania jest tez dość pojemnym worem w którym znajduje się sporo elementów.
Asekuracja jest zasadniczo jest po to aby zniwelować skutki tego gdy owa "pierwsza instancja" zawiedzie."Samą asekuracją" nie można się wspinać-o chyba że masz na myśli haczenie.Można się natomiast wspinać bez asekuracji.
Żadną miarą nie lekceważe asekuracji.Chodzi mi jedynie o to że nie determinuje ona w całości "paradygmatu wspinaczkowego".Istotą wspinania jest bowiem PORUSZANIE się w terenie skalnym wedle przyjętych procedur (stylów) a nie ZABEZPIECZANIE się przed skutkami błędów-to wynika z instynktu samozachowwczego a instynkt zdobywczy i samozachowawczy to raczej nie to samo....
Owszem istnieje pewne "zboczenie zawodowe" reprezentowane przez "lobby instruktorskie".Wyraża je najlepiej dictum pewnego krakowskiego instruktora wygłoszone w 1982 pod Zjazdową Turnią w Kobylanach:"Przebierać rekami i nogami po skale potrafi każdy-PRAWDZIWE WSPINANIE zaczyna siw wtedy gdy trzeba zalożyć falszencug"...niedaleko by łojenie zaszło z taką filozofią....poza dydaktycznymi stanowiskami raczej ten "flaszencug" niespecjalnie działa-a nawet jeśli wspomagany jakimś "dawaniem z krzyża" to wspinanie wtedy ewidentnie się KOŃCZY...bo z reguły wkracza medycyna z koniecznością interwencji...
Ja wybierając los mój, wybrałem szaleństwo.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2006-06-06 08:56 przez Szalony.