Nie należy dyskutować z idiotą, bo najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.
c.b.d.o.
W związku z tym nie zapytam, czy ten globtroter wyjeżdzał gdzieś poza stany (był nawet taki rysunek, jak geografię świata pojmują mieszkańcy usa). Ja się przyznam, że trochę podróżowałem, byłem w Malborku i Żaganiu niedawno (imponujący zamek w Malborku, polecam)
Nie twierdzę, że wspinacze stanowią większe zagrożenie niż tłum w Moku. Twierdzę, że Szymon próbuje robic rzecz godną pomocy, czyli przedstawiać pewne propozycje do merytorycznej (trudne słowo) dyskusji (łatwiejsze słowo).
Jestem za ograniczeniem liczby turystów w niektórych rejonach, ze względów ściśle przyrodniczych.
Ilośc wspinających się można wbrew pozorom łatwo określić, w książki ze względu na "spokój duszy ratownika" wpisuje się znaczna część, nawet jak to pomnoży się razy dwa to jest dobrze, zwłaszcza, że znaczna część to kurs lub klienci z przewodnikami - w obu przypadkach "opieka" nad zachowaniem zapewniona. Kurs klasycznie znosi śmieci, większość przewodników i instruktorów jest strasznie "dożarta" na śmiecących.
Ja uważam, że ograniczenie ilościowe nie powinno polegać na skończonej liczbie licencji na zabi..(sorry, wspinanie oczywiście) - jak zwał dokument, tak zwał, tylko na określeniu przebywania w jednym miejscu i czasie ilości zespołów. Na Kościelcu to pewnie nie ma większego znaczenia, w rejonie Wielkiej Turni ma! Stosowne opracowania przyrodnicze są dostępne w bibliotece TPN, polecam. Osobiście twierdzę, że istnieje pewien prosty mechanizm samoregulacyjny, m.in. za sprawą książki wyjść. Nikt nie lubi mieć kogoś nad głową, jak ktoś widzi, że wcześniej zespół wyszedł na drogę nr.., to lezie sobie gdzie indziej. Zdarzyło się komuś? Mnie owszem.
Co do kosztów, to uważam, że taki glejt powinien być łatwy do uzyskania (przygotowanie jest moim problemem) i nie przekraczać maksymalnej ceny biletu do TPN, bo jest to nadal tylko opłata za wstęp na teren (taki glejt musi to w sobie zawierać). I jak chciałbym się wspinać, to mógłbym kupić np. 1 dzień za 5 zł, albo tydzień za np. 20 albo, jak się wspinam przez 100 dni w roku, to np. 50 zł.
Ze zwinięciem asfaltu sam mam parę pomysłów, pewne kroki ( na Włosienicy) są przez park poczynione.
Kajetan
Aha, ponieważ z biletów do TPN fiinansowane jest ratownictwo w Tatrach, to jestem zwolennikiem zasady - > nie masz biletu, nie zapłaciłeś za zabezpieczenie , przykro mi, ale rachunek za akcję...Wiem, że to trudne technicznie i jest dużo "ale", mówię o zasadzie.