Gdzies w tle pobrzmiewa taki oto argument: żeby wspinać sie na poziomie (czyt.sportowo) nalezy miec komfortowe warun ki - krótkie podejscia, mało niebezpieczeństw obiektywnych, łatwa logistykę. Ja sie z taka opinia nie zgadzam. Sa tacy, którzy niezaleznie od "bazy i zaplecza" będą robić "sportowe" drogi, chocby na Alasce. Sa tez tacy, którzy powspinaja sie na V i VI po długich wyczerpujących podejsciach i będą szczesliwi. A moze i tacy, którzy po rzeczonym podejsciu wycofają sie honorowo lub nie po jakijs tam walce. Ale nie projektujmy gór pod potrzeby którejkolwiek z grup, pod czyjekolwiek potrzeby. Idziesz w góry na własna odpowiedzialność. A tak nawiasem sport (ten) to nie tylko cyfry i trudności w scianie.
zaraz wracam