Kobab
Wiem, ze kazdy kiedys zaczynal. Ja nie szkole juz 10 lat, ale przypomne Ci pare zdarzen wlasnie z Lewych Wrzesniakow sprzed prawie 20 lat.
--- poczatek kursu. Mam najlepszy zespol z calej Betlejemki. Najlepszy skalowo sp. Isztwan robil wtedy VI.2. W skalach. Polecial na przewieszce na 100-ce. Trudnosci IV
--- wspomniane Wrzesniaki. Droge zrobilismy planowo. Rowniez planowo zjezdzamy droga w dol, tak dla nauki. I po pierwszym bodajze zjezdzie, juz nie calkiem planowo, klinuje sie lina podczas sciagania. Z dydaktycznego punktu widzenia, sytuacja wymarzona. Chlopaki sobie poradzili. Ale nie mieli stresu, bo czuwalem ja jako Aniol Stroz.
A jak by bylo z Toba?
Samemu?
Jeszcze podczas dupniecia pogody, bo przeciez bez powodu to bys sie nie wycofywal.
Dobrze sobie o tym pomysl.
Zycze duzo szczescia.
Jacol