>Aby bylo czysto pod skalami to nie potrzebujesz PZA i komitetow tylko >worek na smieci, rekawice wzglednie kijek z gwozdziem.
Ale niestety wielu nie tylko nie wpadnie na to, że mogli by sami posprzątać, ale nawet na to by nie śmiecić samemu. Różne 'akcje' moim zdaniem umożliwiłyby uświadomienie jeśli nie społeczeństwa to przynajmniej środowiska na problem choćby ekologii. Bardzo pięknym przykładem było sprzątnie Piątki i spontaniczne akcje sprzątania w skałach.
PZA mogło by jednak wiele pomóc, np. w kwestii dogadania się z gminami w celu dalszego utylizowania zebranych śmieci. Nie wyorażam sobie żebym był w stanie samemu wynieść w worku wszystkie śmieci jakie zostają np. w Bolechowickiej po weekendzie, szczególnie, że nie można podjechać samochodem.
>A jezeli chcesz aby bylo inaczej to zacznij dzialac i wciagnij innych do
> dzialania.
A to szczera prawda....
Miałem taką koncepcję kiedyś (zalatującą socjalizmem jednak ;-) ) żeby rejony skałkowe w Polsce przyporządkować Klubom, które by były odpowiedzialne, każdy za swój teren: za sprawdzanie stanów przelotów, akcje sprzątania po wspinaczach, kontakty z tubylcami, ew. noclegownie, aktualizacje topo i inne informacje itd. itp. - dużo można by znaleźć pomysłów.
Dlaczego akurat tak? Bo najwięcej rzeczy regionalnych da się zrobić z ludźmi, których się zna, z najniższego szczebla, a na PZA się powoływać przy ważniejszych sprawach (tudzież np. Tatrach)
bodkin