Jacoos! Prawdę rzekłeś bracie.
Walczymy wciąż ze wszystkimi i dodatkowo między sobą. I jakim cudem mamy być silni?
Dziwimy się, że nikt nas nie traktuje poważnie? A dlaczego miałby tak traktować? Pod skałkami zostawiamy chlew... Robiąc romantyczne ogniska wycinamy drzewa w prywatnym lesie... Na polanach gdzie biwakujemy zostają puszki po piwie i gorzale (i niezwykle "zaminowany" teren)... Aby podjechać pod skałki jeździmy chłopu przez pole...
A i między nami też nie jest lepiej. Spróbowałby ktoś zostawić dziś szpej pod skałką bez nadzoru? I niech nikt nie mówi, że do tylko miejscowi kradną (karabinki znikają również z ringów zjazdowych!)
A w Tatrach - ilu z nas chodzi na lewiznę? Na drogi nie dopuszczone do wspinu lub leżące za granicą państwa? Ilu z kolei, wspinających się posiada tak naprawdę uprawnienia honorowane przez Park?
I dziwmy się, że parkowcom, Straży Granicznej i innym służbom, otwiera się nóż w kieszeni na nasz widok? Przecież pilnowanie przestrzegania prawa jest zadaniem tych chłopaków. To ich praca, niezależnie czy nam się to podoba czy nie.
Przez własne, często nieodpowiedzialne działania sami tworzymy sobie wrogów i pracujemy nad tym usilnie i zespołowo.
Że wspomnę dla przykładu: tyle gnoju wylaliśmy na tym forum na ratowników JOPR i ich szefa, że dziwię się, że chcą jeszcze nas w tych skałkach ratować.
Ja, na ich miejscu bym palcem nie ruszył.
Nienawiść, zaściankowość i kłótliwość powoduje, że nie umiemy zająć wspólnego frontu w wielu istotnych dla nas wszystkich sprawach.
Jedyny naprawdę wspólny ostatnio front, to niegdysiejsza akcja przeciwko krzykliwym i głupawo ustawionym tablicom na Jurze. Ale to była łatwizna, taka typowa, zespołowa akcja nas, Polaków: był wspólny wróg - Owsiak, więc i miażdżący front był jeden.
Ale teraz czeka nas wiele poważniejszych spraw niż pojedyńcza bitwa.
A nikt za nas tych spraw nie załatwi.
Więc spróbujmy na Zjeździe załatwić solidarnie coś dobrego dla wszystkich. Coś co posłuży nam na następne lata...
W końcu jest to nasz wspólny Związek - alpinistów.