Liczba gatunków zwierząt spada drastycznie od wielu lat. Liczba zwierząt również. Jest więc spadek jakościowy (liczba gatunków) i ilościowy. To są argumenty za ochroną przyrody i można je mnożyć w nieskończoność. Dokąd nas zaprowadzi dalsze zwiększanie populacji? Po pierwsze niszczymy środowisko, w którym żyjemy. Po drugie niszczymy obszary dzięki którym jesteśmy w stanie przetrwać. Po trzecie przyjdzie za niedługo czas kiedy zabraknie nam energii. I ten trzeci argument chyba do Was najbardziej przemówi. Każdy człowiek zużywa ileś tam energii. Co roku ta liczba się powiększa. Elektrowni nie przybywa. Ceny energii będą rosnąć, liczba CO2 będzie rosnąć.
W tej sytuacji zrozumiałe są działania których celem jest powstrzymanie energetyki węglowej w Polsce. I nie chodzi tu o zamykanie elektrowni, tylko _nie budowanie_ nowych. Tak żeby liczba CO2 nie zwiększała się wraz z rozwojem populacji do kwadratu.
Wpływ CO2 na środowisko jest oczywisty, średnioroczne temperatury zaczęły rosnąć od momentu rewolucji przemysłowej i wzrost ten jest coraz szybszy. Łatwo więc zauważyć tą zależność - wzrost CO2 - ze wzrostem temperatury. Oczywiście dla osób które wierzą w teorie spiskowe, które muszą ZOBACZYĆ - nie jest to możliwe, ponieważ wzrosty te ROCZNE nie są wielkie.
Powoływanie się na jedną zimą jest brakiem jest taką mądrością ludową, tak jakby mówić że żydzi wyjechali na Madagaskar a nie zostali wymordowani. Jednego i drugiego nie widziałeś na oczy. Dla biologia, meteorologa, geografa, są ważniejsze średnioroczne temperatury, dzięki którym wiemy w jakiej strefie klimatycznej będzie dany obszar za 100 lat - tak samo jak dla historyka fotografia i dokumenty.
Być może w tej sekundzie, w tej godzinie, w tym dniu, jesteśmy na progu z którego się nie da wyjść. A ja Ci powiem że człowiek tyle odebrał już Ziemi, tyle już nas jest i tyle zabieramy, że juz ten próg przekroczyliśmy. Teraz jedynie możemy opóźniać moment kiedy nasza cywilizacja upadnie, kiedy nasza planeta stanie się drugim Marsem. Pustynną planetą, gdzie nie da się żyć.