Gwoli wyjasnienia, temat zaliczenia byl niejako wstepem w celu przygotowania odpowiedniego srodowiska. Dzialajac emocjonalnie (?) wszyscy wypowiadajacy jasno okreslili swoj stosunek do tego typu zachowania (mnie jako czesci eksperymentu tez sie dostalo :D ) Jedyna osoba ktora zalapala o co chodzi byl niedzwiedz (gratulacje :) ). Idac za ciosem chce poznac mechanizm przyzwolenia na sciaganie. Czy nikt z nas nie sciagal? Ja i owszem, trafilo mi sie na jednym egzaminie (i przyznaje, ze z powodu iz byla to straszliwa pamieciowka dotyczaca informacji, ktore mozna znalezc w literaturze). Natomiast nigdy nie robilem tego na egzaminach wymagajacych liczenia, a z moich obserwacji wynika, iz jest to nagminne. Blad w wychowaniu? Nietrafione studia? Norma spoleczna (czyt. polskie kombinatorstwo)?
pzdr
w.