Ej wiecie co? Chyba macie rację... Może łapie psychy przez to że wszyscy mi zawsze powtarzali, żebym tylko nie stawała na punktach...cały czas myślałam że to je bardziej obciąża, a to chyba chodziło tylko o czystość stylu...
I nie myślcie, że się czepiam słabiej wspinających się, bo sama 3/4 pobytu w skałach przesiaduje na piątkowych drogach i wspinam się najgorzej z całej mojej ekipy, więc w ogóle nie chodzi mi tu o trudność drogi, tylko o wykorzystanie tej trudności!Chodzi o to żeby droga cię czegoś nauczyła, pomogła ci doskonaleniu formy (zaczynają się...buddyjskie gadki:P)
Jak już masz ślizgać drogę to ją ślizgaj na maxa! Wiś na niej dniami i nocami! Tylko zrób ją, zrób ją od początku do końca i miej zajebistą satysfakcję, że ją zrobiłeś...nie ważne jakim stylem, po prostu ją zrobiłeś i możesz być z tego zajebiście dumny! I możesz się napalić na to, że następnym razem zrobisz ją z dołem!
Co do zardzewiałego spita, to napisałam, że to chyba lepiej, że urwał się pod nim...
No i bystander, uwierz mi, nie jestem jakąś małą zakompleksioną laskom, która robiąc po raz setny to samo VI.1 chce się tym pochwalić na forum! Takie dowartościowanie nie jest mi potrzebne! A jak będę szukała poklasku to zrobię coś, co będzie go warte! I jeżeli w tym co napisałam wcześniej było tyle agresji jak mówisz, to przepraszam!
>Taa - przeczucie mnie nie mylilo - głupiaś jak but.
Jeżeli to co mówicie to prawda, to BETON subtelnie mnie określił