dr know Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> znakomita większość wypadków/przypadków to wina
> własna;
>
> np.: zawsze wspinasz się w kasku i robisz auto dla
> asekuranta?
>
dr'rze o tym kasku...to wsumie sprawa jest dość ciekawa.
W większości króluje przeświadczenie że kask -> Tatry bo kamolce lecą z góry,
ale czytając ten wątek i ten z [
www.skwj.wz.cz]
głęboko się zastanawiam nad sensem noszenia kasku.
Fakt, w Tatrach zagrożeń więcej niż skałach. Jednak jak wynika z tego wypadku
w skałach jebnąć bańką w skałę można.
Kurs kursem i bezpieka w teorii swoją drogą, ale dziś raczej wspinaczka w skałach promowana jest
w "bez kasku" :-) Reklamy, fotki w gazetach...nie widać kasku na głowach polskich
(i nie tylko) mocarzy szpona. IMHO, po kursie, promocja bezpieki w skałach znika.
W przeciwieństwie do sfery rowerowej, gdzie dziś już raczej należy w kachu jeździć
(takich historyjek o bliskich spotkaniach łba z krawenżnikiem jest na pl.rec.rowery wiele).
Pewno idzie o styl i wizerunek niekiepskich gości, (z resztą tu ktoś pisał o
smichach-chiachach na widko kasku w skałach)...że kasku to trochę kulawo :-)
Z drugiej strony problemu może nie ma, bo nie ma wypadków wielu.
A z trzeciej, to chyba jest wart ten obciach zamiast ewentualnej
trepanacji czachy wykonanej twardością jakiegoś Okiennika.
Zdrufko
mateusz at loskot dot net