Ave!
Jednoznaczne i bezdyskusyjne dezawuowanie jakichś koncepcji politycznych jest skazane na samodestrukcyjną stronniczość. Odrzucenie jakiegoś światopoglądu empirycznie zdezelowanego w oczywisty sposób kasuje ze świadomości społecznej być może wartościowe idee, ale w praktyce niemożliwe do wprowadzenia w życie, a jeżeli już sa w prowadzane - są sprzeczne z założeniami. Jednocześnie nie mają racji bytu części składowe tzw. koncepcji politycznej godne uwagi, te które przez przeciwników mogły zostać zaadoptowane, by pogodzić antagonizmy światopoglądowe. Identycznie rzecz się ma ze słabymi stronami podmiotu przeważającego w danej chwili, jeżeli odrzuca wszystko, co prezentują adwersarze, musi w pełni bazować na własnych podstawach ideologicznych, nawet jeżeli posiadają elementy szkodliwe dla społeczeństwa. Z biegiem czasu to właśnie owe szkodliwe elementy wpływają na destrukcję dotychczas panującego podmiotu. I tak w kółko... samodestrukcja i brak samokrytyki napędza przeciwnika.
Wniosek prosty: tylko spokojnie!