Co do awarii Kaziowego sprzętu, to kiedyś był jeszcze taki przypadek, że ktoś wspinając się bodaj na Wołowej Turni wpiął się do starej v-ki nie sprawdzając jej. Efektem był wypadek śmiertelny. Jak stwierdzono potem, hak był rozpęknięty wzdłuż, jednak wina leżała nie tyle po stronie producenta, co nieboszczyk sam zrobił sobie kuku nie sprawdzając w co się wpina. Sprawa była szczegółowo opisana w Taterniku. W każdym razie, po swierdzeniu przez komisję, że hak pochodził z wytwórni Kazia, zobowiązano go do wycofania całej partii haków z tej serii. I na tym sprawa by się pewnie zakończyła, tyle, że jak zwykle po latach w ubarwionej i zmodyfikowanej wersji pewnie wciąż krąży mrożąc krew w żyłach.