Pochodzę z dzikiego wschodu- Lublina. Mieszkałem w Krakowie, potem Warszawie i wracam znowu na krakowską ziemię, głównie ze względu na bliskość gór. Więc mam pogląd dość obiektywny i pozbawiony sentymentów.
Nie ma czepiania się ze strony obsługi- no może tych przyrządów coś pilnują. Wpinki można mijać jak robi się to w rozsądny sposób. Generalnie człowiek nie czuje się obserwowany i kontrolowany, wręcz przeciwnie. Towarzysko kącik przy części bardziej przewieszonej jest zazwyczaj pozytywny i pełen osób ogarniających jak nie utrudniać innym życia. Łatwo dogadać się co do kolejności wspinania. Możliwe, że spotkasz osoby, które gdzieś tam mignęły w skałach, bo głównie skałkowcy tam ładują.
Oczywiście na makaku nie klimatu typowej ładowni, w przeciwieństwie np. do warszawskiej bulderowni Volt- czuć że to komercyjny obiekt nastawiony na duży obrót. Ale miejsce nie jest przesadnie wymuskane, no i terenu mocno przewieszonego nie brakuje.
Problemem tej ściany - który mnie akurat nie dotyczy- jest brak trudnych dróg, powyżej 8a. A zaletą, że zdecydowana większość dróg jest po prostu bardzo ładna- bez żadnych dziwnych ruchów, czy wymieszania największych klam z urywającymi palce krawądkami, jak to bywa na wiadomej krakowskiej ściance.
Nie znam genezy pojawienia się flagi i jej wagi dla właścicieli. Pewnie wpuszczą za darmo, pozwolą na użycie kubka i poczęstują kawą w zamian za jakieś zdjęcie wrzucone do mediów społecznościowych. Może to jednak utrudnić jednoznaczność symboliki na koszulce, choć jest tu też szansa na jakąś małą prowokację w razie takich chęci.