Apache Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> ? Nie bardzo rozumiem Twojego posta.
> Chodzilo mi tylko o to że zasady obowiązują
> wszystkich.
Hej,
doceniam Twoje zaangażowanie w walce o równość w szeroko rozumianym dostępie do wspinania, w tym przestrzegania określonych zasad - chociaż nie do końca podoba mi się styl;)
Sam mam mocno mieszane uczucia, jeżeli chodzi o interpretację i (nie)stosowanie sie przez niektórych do reguł piaskowcowych, ale to nie jest takie czarno-białe.. Oryginalne zasady opracowane w 1908 (wg innych źródeł 1914) w Saksonii wielokrotnie ulegały zmianom, dodatkowo różnicowały się w zależności od rejonu (Saksonia, Hejsza, rejony czeskie). IMO prawdziwą rewolucją było dopuszczenie użycia navrtaka przy otwieraniu dróg (w Saksonii chyba dopiero w 2009). Zwłaszcza w Czechach spór pomiędzy tradycjonalistami a nową falą jest wyjątkowo silny (warto zajrzeć na piskari.cz, więcej by na pewno napisał na ten temat Marek "Szarak" Szarkowski) - o możliwości asekuracji (ufoki), magnezję itd.
To jest szczególny przypadek szerszego zjawiska "lokalsom wolno więcej". W bardzo wielu ogródkach wspinaczkowych - nie tylko w PL - są jakieś ograniczenia - związane z własnością terenów ze skałkami (np. wyznaczone parkingi, zakaz wjeżdżania autem pod skały, ścieżki podejściowe), z ochroną przyrody, etyką wspinaczkową (np. kucie, magnezja, wędki itp.). A lokalsi / stali bywalcy się nie stosują - bo to ich skałki (góry). Innym przypadkiem są ograniczenia w obijaniu - w wielu rejonach europejskich mogą to robić tylko lokalsi albo musisz mieć ich zgodę (nieważne czy ma to podstawę prawną czy nie;). Albo secret spoty - lokalsi mogą się wspinać a inni nie. I np. nie pozwalają na publikację topo. To oczywiście może mieć uzasadnienie w szczególnych przypadkach ale często jest to klasyczna moralność Kalego..
pzdr
jodlosz