Jerzy.Kolakowski Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Czekajcie czekajcie a czy przypadkiem przejście
> "Prestiżowej Roboty" nie odbyło się przy
> akompaniamencie przechodniego grzybiarza, który po
> jakimś czasie wypłynął przy ognisku i wszystko
> okazało się prawdą?
Hmm, to chyba o czymś nie wiem. Tylko, że niestety potwierdzenie przejścia przez no-name'a wspinaczkowego nic nie znaczy. Bo jak ktoś się nie wspina, to nie wie przecież co to znaczy zrobić drogę. A właściwie to jest jeszcze gorzej - zakładam, że pewnie połowa osób wspinajacych się rekreacyjnie (sekcje/panel) nie byłaby w stanie stwierdzić, czy dane przejście spełnia wymogi dla deklarowanego stylu. Niejaki Baby-G też miał asekuranta, który potwierdzał jego przejścia. I podczas przejścia pewnej młodej Czeszki na Cimach też byli świadkowie podobno. A pewnego młodego delikwenta pretendującego do czołówki wspinaczkowej w PL to nawet tata asekurował.
Przy przejściach skałkowych (o gorach nie wspominając) możemy mieć do czynienia z długą listą "przewinień". Zatem chodzi nie tylko o wiarygodnośc wspinacza,ale też wiarygodność świadków.
pzdr
jodlosz