Józ Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> e pretensje Ilony,
Tak mi sie skojarzyl z tym watkiem dzisiejszy wpis Szczerka z FB (przepraszam, ze przytocze w calosci - mozna przeskrolowac)
Siedzę ja sobie wczoraj przed knajpą, bo ciepło, 8 stopni, dżintonik piję, palę, Witkoskiego czytam, czekam na umówione, aż tu z lokalu wychodzi pewien krytyk.
Podbija, macha, zagaduje, a co czytasz, a co pijesz, a na Sylwestra gdzie byłeś, aż w końcu przechodzi do rzeczy:
- Obraziłeś się na mnie? - Pyta z nadzieją w głosie.
- O co? - Pytam zdziwiony.
- No jak to! O recenzję negatywną! - Odpowiada, i widzę, że to on, nie ja, tu obrażony. Bo to, o ile się orientuję, już ktoraś z kolei negatywna recenzja, a on zawsze, gdy mnie spotka, pyta: - "obraziłeś się"? - a ja nigdy nie wiem o co.
- O! A gdzie ta recenzja? - Pytam więc delikatnie i kulturalnie, bo nie wiem.
- A tu i tu!
Śmiać mi się chce, ale nic nie mówię. Ale szkoda mi się go zrobiło, a i mnie samemu też jakoś niemrawo, bo tu chłopina siedzi, negatywne recenzje pisze, myśli, jak mię tu najskuteczniej ubóść, a ja sobie, jak cham jaki, nie czytam.
- No i co tam w tej recenzji napisałeś? - Pytam więc grzecznie, żeby nie było, że się nie interesuję, tylko, że jakoś tak wyszło, że nie czytałem
Wyprężył się.
- Że wypowiadając się przeciwko nacjonalizmowi nie jesteś w stanie odrzucić nacjonalistycznego języka! - Wyrecytował.
Zgniłem, jak to mawia wiceminister kultury, ale nic. Myślę: - przeprosić go, że nie czytałem, czy jak?
- Ale to pismo, w którym tę recenzję opublikowałeś, bardzo lubię - próbowałem go pocieszyć.
- Eee, sztywne takie - wydał negatywną recenzję.
I tak stoi nade mną i pali jak ten wyrzut sumienia.
Zagaduję więc o to, o tamto, o towarzyskie jakież sprawy (uważając jednakże by zbyt delikatnych nie poruszyć), gram na znudzenie krytyka, bo Witkoski ciekawy. Ale widać, że i on niekontent, i myśli, jakby mnie tu.
- A piszesz coś nowego, czy tak tylko na tym Facebooku, hehehe? - Wymyślił.
- Ech - rzekłem - ech.
Dopalił w końcu.
- Dobrze cię było widzieć! - Powiedział i poszedł sobie.
I dopiero wtedy wybuchnąłem, jak to się mówi, śmiechem i skisłem.
No ale miał rację: bo patrzcie państwo, oto, zamiast pisać coś nowego, siedzę na tym Facebooku.