Szanowna Beato vel Katarzyno,
gdzieżbym śmiał pouczać kogokolwiek, "gdzie ma zamieszczać recenzje, dobre czy złe"?!
Insynuując, że to uczyniłem, zniżasz się, ALE Ty koleżanko - i to znacznie bardziej, niż "do poziomu wydawców literatury górskiej". Cały Twój post jest pełen insynuacji pod moim adresem. ALE odpowiadam, bo sprawa jest poważna.
Problem z recenzją Księżniczki nie polega na tym, czy i DLA KOGO jest ona "pozytywna", czy "negatywna". Może Ci się wydawać cokolwiek na temat stopnia mojej tolerancji i preferencji literackich, ALE nie zapominaj, proszę, że nie tylko moje, ALE również i Twoje postrzeganie literatury (i w ogóle rzeczywistości) jest pełne złudzeń. Czasami bywają one bolesne, ALE taki już nasz los człowieczy - "scio me nescire"...
ALE na szczęście oboje dobrze wiemy, że "różni ludzie mogą mieć na dany temat różne zdania, a co więcej, mogą wyrażać je publicznie" - i oboje z PRAWA do swobodnej wypowiedzi korzystamy, podobnie jak skorzystała Księżniczka. Ja jej tego prawa nie odmawiam, ani go w jakimkolwiek stopniu nie ograniczam. ALE korzystanie z tego prawa wiąże się z odpowiedzialnością za wygłaszane sądy. Dla recenzentki jest to odpowiedzialność przed czytelnikami.
W trzech moich postach NA TEMAT recenzji Księżniczki niczego jej nie "wbijam personalnie", ALE zajmuję się
tylko i wyłącznie "tym, co napisała" i jak to ma się do rzeczywistości - tak, jak ja ją widzę. "Wbijało się" jej, ALE najwyraźniej "ziarnko grochu". Ja jej go jednak nie podłożyłem, ALE jedynie zdiagnozowałem ewidentne symptomy kompleksu "księżniczki na ziarnku grochu". Nic więcej. Osobiście nie mam do niej żadnych ansów. ALE nie sposób było milcząco przyglądać się recenzenckim fochom Ksieżniczki nad książką Regana. Wbiła, ALE właśnie ona - recenzenckie szpilki debiutującemu autorowi. Wykazałem to dowodnie. Wybacz, ALE nie będę się kajał za niepopełnione winy.
Jeśli przez "prawdziwą literaturę" rozumiesz literaturę FAKTU - to, owszem, "Zapisany" moim skromnym zdaniem zalicza się do niej bez dwóch zdań. ALE sądząc po nazwiskach twórców, chodzi Ci raczej o poziom dzieła i jego uniwersalność. Nie rozśmieszaj mnie zestawieniem Tokarczuk z Mannem (chyba, że chodzi Ci o Wojciecha???).
Co do Zwierza - pełna zgoda. ALE nie kto inny, jak właśnie ten Klasyk (światowej literatury górskiej) napisał:
"Dawno nie czytałem czegoś równie orzeźwiającego. Żadna książka nie zbliżyła mnie tak przejmująco do złożonej i trudnej prawdy o losie wspinacza. [...] W istocie to fascynująca i ujmująco uczciwa próba znalezienia sensu w naszym ludzkim losie" [
www.goryonline.com]
Czyżbyś kwestionowała zasadność tej opinii Klasyka??? ALE może miał w okładce z tytułem "Zapisany w kręgach" inną zawartość, niż Ty i Księżniczka??? Może były dwa rękopisy i dwie wersje książki??? ALE byłyby "jaja" (NadMorskooczne)! Proponuję, abyście koleżanki na początek skolacjonowały treść inkryminowanych egzemplarzy.
Nie tylko dla mnie, ALE również dla innych czytelników (nie tylko z tego forum) - w tym dla Wojtka Kurtyki - opowieść Regana zawiera treści ponadczasowe, uniwersalne. W tym widzę jej wielkość, choć nie uznałbym jej za arcydzielną. Jeśli z Księżniczką uważacie, że to jednak "literatura grajdołowa (co nie oznacza, że zła), czyli środowiskowa" - to w porządku, ALE podchodźcie do tego właśnie "bez egzaltacji". Zaproponuj to, ALE księżniczce - nie mnie! Na razie bowiem zrobiła sobie z tej książki igielnik, jak na "Romantyczną i (nie)rozważną" przystało.
Co do domniemanej przez Ciebie "zgodności" moich opinii na temat recenzji z opiniami red. Piotra Drożdża, to przeczytaj, proszę, raz jeszcze z należytą uwagą mój poprzedni post, a zwłaszcza jego końcowy fragment. Nie uważam bynajmniej, że książka Regana została dopracowana pod względem redakcyjno-edytorskim. Wręcz przeciwnie! Zgadzam się w tej kwestii, ALE nie z red. Drożdżem - tylko właśnie z Księżniczką, choć nie w aspekcie "nadużywania ALE". (Notabene: może zechce poprzeć swój zarzut analizą ilościową wystąpowania inkryminowanego słowa w treści książki - Józek obliczył średnią "tylko" albo "aż" z 20 stron, ALE może nie "tych"???).
Na koniec konkluzja natury ogólnej. "Wartością dodaną" całej tej naszej dyskusji nad książką Regana jest dla mnie to, iż wreszcie sięgnąłem do opinii o niej Wojtka Kurtyki, który wiąże z nią wielkie nadzieje:
"Myślę, że stwarza szansę na odnowę upadającego wizerunku społeczności wspinaczkowej" [
www.goryonline.com]
Może więc warto, aby "opiniotwórcy" z górskich przekaziorów wzięli sobie te słowa Wojtka do serca i zeszli ze swoich papierowych "piedestałów" (o "piętrowych piernatach" nie wspominając). Chyba nie macie ludzi za durniów?
Odwzajemniam pozdrowienia
Tomek
