Mr. golonko Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Wtrącę swoje trzy grosze.....
> Jedynym sensownym rozwiązaniem - w tych czasach -
> jest.....LIKWIDACJA jakiejkolwiek formy książki
> wyjść. Od co najmniej 8 lat nie wpisałem się
> ani też nie czytałem żadnej książki wyjść
> taternickich. I tu uwaga!!! Da się wspinać:-)
> na kolejki pod ścianą mam od lat doskonały
> patent.... wczesne wstawanie i rozsądne
> dobieranie celów w oparciu o kalendarz( ferie,
> wakacje, długie weekendy itp.) W sytuacji
> zagrożenia życia mam telefon. Brak zasięgu,
> bateria padła?- Darcie ryja, sygnały świetlne,
> dymne itd....
> Ale naród Polski chyba lubi być trzymany za
> mordę nakazy, zakazy, wpisy, oświadczenia to
> nasza specjalność.
>
> permanentnej inwigilacji... mówię zdecydowane
> i stanowcze NIE!
>
> Góry to wolność
> Zawsze będę partyzantem:-)
Z tą deklaracją o partyzanctwie to uważaj, bo może nadejść moment, kiedy trzeba to będzie potwierdzić czynem (oby nie nadszedł...). Ja widziałem wielu chojraków w 80 i 81 roku (nie w górach) - ale potem w partyzantce to ich nie było. Natomiast po 89 stali się kombatantami.
A co do meritum: dla mnie książka wyjść taternickich, pomijając wszelkie poboczności, to element pewnej tradycji, którą warto kultywować. Idę się wspinać, wpisuję się do książki - to rytuał. A gdy bywam turystycznie na Hali albo w Moku to lubię sobie zajrzeć do książki - zobaczyć kto jest, kto był, co robił... Stają przed oczami ludzie, czasem dawno nie widziani, wspomnienia, ściany, drogi... Co to ma wspólnego z kontrolą, permanentną inwigilacją, wolnością?
Zawsze mnie zastanawia, jak to jest, że w wolnym od 25 lat państwie ktoś czuje potrzebę podkreślenia swojego umiłowania wolności.