W końcówce lat siedemdziesiątych ciężko było znaleźć lepsze śruby ("załatwiało się" je w fabryce w Żywcu Sporyszu). Nierzadko stosowało się te bez oznaczeń. Zresztą "5" i tak dawały ponad 20 kN wytrzymałości na rozciąganie. Ważniejsza (nie wiedzieć czemu) dla nas była druga cyferka (6, 8) czyli plastyczność. Śruby rdzewiały, przez co "zapiekały się" w tulei spita i często przy próbie odkręcenia urywały.
Petzl oczywiście jako standard stosuje od dawna śruby 8.8, lub oznaczone A2-70, choć widziałem i "80tki" w plakietkach Pezla.
Teraz w jaskiniach coraz rzadziej stosuje się spity (długo się je wbija). W tatrzańskich jaskiniach w większości są już kotwy wklejane typu batinox, a na wyprawach eksploracyjnych poza Polską wygodniejsze są "negatywy spita" czyli kotwy typu HSA (a właściwie HSA-R lub HSA-F) lub znacznie droższe HST (HST-R) [podałem oznaczenia według Hilti] - ponieważ wiertarki stały się codziennością, a akumulatory coraz wydajniejsze (zresztą najczęściej nie oryginalne, ale "podrasowane").
Tym niemniej, w małym zespole eksploracyjnym, gdy "do przodka daleko" dalej nosi się spitownicę ręczną i spity.
Pozdrawiam,
Włodek