pewnie dlatego że ciężko znaleźć c.a. 20 osób na 10 godzin pracy za darmo ponad to co i tak robią wolontariusze przy okazji takich imprez.
Inna kwestia, że w ogóle ciężko w Polsce znaleźć 20 osób (poza startującymi), które są na tyle oblatane w temacie by ich sędziowanie mogło coś wnieść pozytywnego do rywalizacji. W praktyce wychodzi że od osoby "przyuczonej" do sędziowania w 90% lepiej sam zawodnik wie co można a co nie.
Ten problem niestety jest widoczny na zawodach PZA gdzie sędziowie są ale nie zmienia to faktu że przejścia z dotknięciem materaca, bez dołożenia do topu itd są zaliczane...