No cóż: w tych konkretnych sprawach mam za małą wiedzę, ale ogólnie powiem tak, że tzw. sytuacji "near miss incidents" jest w historii himalaizmu BEZ LIKU. Przyczepienie się do jednego człowieka (AB) jest faktycznie trochę hipokryzją ... Hipokryzją mającą wiele uzasadnień.
Jedno jest pewno: cały himalaizm do od początku do końca jeden wielki "near miss incident". Ludzie na takich wyprawach z definicji wieszają swoje życie na nitce i jak wrócą żywi, to powinni się z samego tego faktu cieszyć. Wystarczy wspomnieć o kilku niezależnych od nikogo zdarzeniach:
- spadek kamienia
- spadek seraku
- lawina
- choroba wysokościowa lub jej następstwa
- oderwanie się nawisu śnieżnego na grani
- zapadnięcie się w niewidoczną szczelinę
Jest to trochę jak uderzenie meteorytem. Nie ma nad tymi zagrożeniami kontroli. A do tego dochodzą zagrożenia kontrolowalne: zerwanie liny, poślizgnięcie, błędne decyzje dotyczące timingu (przykład Broad Peak) itp.
Tak więc gdybyśmy rozłożyli himalaizm na części składowe, to doszlibyśmy do przerażających wniosków ...