To już zupełnie nie fair kolego. Rozumiem, że nazwisko Einsteina przywołujesz w kontekście teorii względności, czyli relatywizmu, w domyśle - relatywizmu moralnego. Ale tu akurat trafiłeś jak kula w płot. To Einstein bronił przez Bohrem i Heisenbergiem "obiektywizmu" w postrzeganiu rzeczywistości i ufundowania fizyki na pewnych stałych, niezmienniczych zasadach. Dokładnie tak jak teraz w świętym zapale walczy Świety, aby "wspinactwo" nie popadło w moralną degrengoladę. Ale oczywiście jest jakaś tego granica - nie można od ludzi wymagać ani oczekiwać bohaterstwa, ponieważ zachowania bohaterskie w ludzkiej populacji nie są normą, przeciwnie - są rzadkim (niezmiernie) wyjątkiem. Tak nas ukształtowała ewolucja, premiująca zachowania, służące przetrwaniu gatunku. Jak to powiedział F.Nietsche: "Kto przeżył ma rację".
I ten piękny przykład z Bonningtonem i Scottem tylko potwierdza regułę. A zimowa Kanczendzonga w 1985 r. i pozostawienie Wandy Rutkiewicz przez Carlosa Carsolio w 1992 r - już tej reguły nie potwierdza.