Re: Raport w sprawie Broad Peak

Rosenkranz Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Moje uwagi nie dotyczyły ocen, sformułowanych
> przez Komisję - też uważam, że wykonali dobrą
> pracę i zachowali wiele powściągliwości,

OK, to fajnie, że się w tym zgadzamy :)


> kwestię dla mnie istotną: w atakującej czwórce
> Maciej Berbeka był naturalnym liderem - i

W raporcie jest też sformułowanie:
"nie zostało wyraźnie powiedziane, kto jest liderem
wyjścia, choć uznajemy, że był nim z racji doświadczenia
Maciej Berbeka."


> Bielecki i Małek i Kowalski to byli (są) ludzie
> o stosunkowo niewielkim doświadczeniu
> alpinistycznym (nawet z uwzględnieniem tych kilku
> błyskotliwych osiągnięć himalajskich Bieleckiego),

Myślę, że nie doceniasz ich doświadczeń i możliwości.
To nie byli ludzie "zdolni, ale 18-20 letni". Mieli za sobą już
lata stażu.


> zatem - nolens volens - to chyba Maciej Berbeka podejmował
> kluczowe decyzje, nawet wtedy gdy - paradoksalnie - ich nie
> podejmował (po prostu myślę, może się mylę, że ta pozostała
> trójka na niego się oglądała).

1/. Nikt nie oprotestował stwierdzenia, że formalnego "lidera wejścia" nie było

2/. Jak dokładnie przedstawiała się "sytuacja psychologiczna" w zespole szturmowym
tego tak naprawdę nie wiemy, więc to są co najwyżej domniemania.
Równie dobrze można stawiać hipotezę, że Maciek chętnie by zawrócił,
ale młodzi, sprawni i pełni zapału ludzie, dla których była to wielka okazja,
żeby wreszcie zaistnieć w świecie nie dopuściliby nawet takiej myśli do siebie,
i "dziadka" w życiu by nie posłuchali, a Maciek nie chciał zawracać sam.


> Jeśli zaś te decyzje nie były optymalne,
> więcej - były po prostu złe i miały w
> konsekwencji fatalne skutki, to powinno to być
> zaakcentowane w raporcie,

To już było wyżej - w raporcie jest na ten temat powiedziane,
że taktyka była błędna.
Co zreszta też nie jest tak do końca oczywiste - oczywiste jest
po fakcie, ale gdyby sytuacja nieznacznie się zmieniła na korzyść,
to wtedy nikt by tej taktyki nie kestionował.
W końcu dużo nie brakowało: wszyscy byli za Roky Summit,
a warunki pogodowe były bardzo dobre.


> który nie powstrzymuje się od wydawania dość kategorycznych
> osądów, również o charakterze osądów moralnych
> (zgodzę się z K.Wielickim, że w tym miejscu
> Komisja weszła na grunt dość niebezpieczny).

Jak rozumiem, najbardziej niepodoba Ci się, że Komisja źłe
oceniła "rozbicie zespołu" w zejściu.
Ale jak sobie to wyobrażasz: mieli napisac, że jest wszystko OK,
że jak każdy schodzi oddzielnie to jest w porządku?
Wg mnie nie mieli innego wyjścia. To akurat była jedna
z nielicznych rzeczy, która jest oczywista nawet dla laika,
że lepiej jest nie zostawiać partnerów w górach...


> to nie stawiajmy teraz pomników M.Berbece,
> że został z T.Kowalskim aż do jego smierci,
> skoro ze wszystkich dostępnych żródeł
> informacji wynika, że tak nie było.

Nikt nie stawia pomników - nie wiem skąd Ci to przyszło
do głowy? Maciek szedł niewątpliwie najbliżej Tomka.
Ile to było metrów i w jakim momencie (zapewne zmieniało
się to z czasem) -- tego nie wiemy.
Jeśli Maciek w pewnym momencie zaczął schodzić sam,
to nie wiemy nawet czy wówczas Tomek jeszcze żył.
A sam musiał już być w bardzo kiepskim stanie -- od Tomka
do obozu było przecież ok. 600m wysokości zejścia, a Maciek
widziany był (o ile był!) dużo bliżej miejsca znalezienia ciała
Tomka, niż obozu. Więc to mogło być 100, 200 metrów -
ostatnich metrów przed śmiercią! Ja tutaj nie widzę powodu
do stawiania zarzutów.

Różnica w stanie organizmu Maćka i Adama w zejściu była
tak oczywista, że nie trzeba w ogóle mieć jakiegokolwiek pojęcia
o górach, żeby to zauważyć.
Dlatego moim zdaniem nie była to sytuacja analogiczna.


Natomiast jeśli uważasz, że nie powinno się robić na Adama
"nagonki" i przez to rozumiesz jakieś "prześladowania", to ja
się z taką opinią całkowicie zgadzam -- z niczym przesadzać
nie należy, szczególnie w tak delikatenj materii i w ekstremalnych
warunkach. Tyle, że dla mnie stwierdzenie, że ktoś się zachował
niewłaściwie, nieetycznie, popełnił błąd - to nie jest nagonka
tylko stwierdzenie faktów, które są niepodważalne i nie związane
z jakimiś spekulacjami i domysłami.
Pozdrawiam, a