Re: Raport w sprawie Broad Peak

Ale z wywiadu, którego udzielił P.Pustelnik raczej nie wynika, że Maciej Berbeka opuścił Tomka Kowalskiego dopiero, kiedy ten był już "bryłą lodu" (a ktoś już na tym forum usilował tak to odmalować, chyba właśnie "aqwertz"). Cytuję: "Także w momencie, kiedy szukał lekarstwa, które mu wypadło, tej nifedipiny czy deksametazonu, to też nikogo przy nim nie było. Bo gdyby było inaczej, to ten deksametazon Maciek by mu przecież podał w dostatecznych ilościach. A jego tam po prostu nie było. Ja podejrzewam - bo skąd mogę mieć pewność - że oni jednak schodzili osobno. Maciek też był zmęczony, ale Tomek za nim nie nadążał. Natomiast jeżeli prawdą jest, że Tomek rozmawiał przez radiotelefon, a już w kuluarze było widać jakieś światełko, to jaka jest tego konstatacja? Ano taka, że Maciek był wtedy bardzo, bardzo nisko. Krótko mówiąc, że musieli się wiele godzin wcześniej rozstać".
No więc "bryła lodu" raczej nie szuka lekarstwa, prawda? I nie prosi bazy o pomoc w zidentyfikowaniu tego lekarstwa, gdyby ktoś przy nim był. A z tego opisu wnioski wynikają raczej jednoznaczne.
Nie chodzi o to, aby osądzać teraz Macieja Berbekę, że - według wszelkiego prawdopodobieństwa - on również oddzielił się od Tomasza Kowalskiego.
Nie wiem tylko, czemu niektórzy stosują w tej dyskusji podwójne standardy. To znaczy bardzo łatwo przychodzi im wydawać kategoryczny osąd moralny postawy A.Bieleckiego i A.Małka, a równocześnie - na tym samym oddechu - budować pomnik M.Berbeki.