> Caly Twoj "dylemat" rozwiazuje wspinanie w stylu
> alpejskim, gdzie nie ma kierownikow, obozow,
> ustawiania sie na atak szczytowy, gier. Poprostu
> jedzie sie z osobami dobrze sobie znanymi,
> przewaznie na tym samym poziomie wydolnosci
> fizycznej i umiejetnosci wspinaczkowych. Osoby te
> znaja sie dobrze i dobrze znaja slabe strony i
> mocne atrybuty partnera. PZA jedna zauwazylo, ze
> minelo juz kilkadziesiat lat odkad styl
> obozowo/oblezniczy stal sie troche nieaktualny.
Po pierwsze styl alpejski nie określa stopnia znajomości wspinaczy, stopnia różnicy wydolności i wyszkolenia wspinaczkowego. Jeżeli powołujesz się na wyższość stylu alpejskiego w temacie najwyższych gór zimą to strzał trochę jakby kulą w płot - bo wtedy styl alpejski zwiększa ryzyko, które i tak jest bardzo duże. Przy najtrudniejszych przedsięwzięciach górskich w najtrudniejszych warunkach styl alpejski też się zdegradował - razem z ofiarami jego stosowania. W górach najwyższych zimą w kontekście stylu alpejskiego można z sensem mówić o stylu mieszanym, w którym w miarę możliwości preferuje się elementy stylu alpejskiego.