20 wrz 2013 - 00:20:09
|
Zarejestrowany: 13 lat temu
Posty: 539 |
|
Rosenkranz Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Piotr Pustelnik: " Nie chciałbym, gdybym
> był na miejscu któregoś z nich, aby ktoś mi na
> takim wirtualnym nagrobku himalaisty napisał
> "zginął, bo nie chciał zaprzestać wejścia na
> wierzchołek". Po prostu, z takich ludzkich
> powodów, ten aspekt został przez nas zupełnie
> świadomie z tego raportu usunięty".
Jeśli zginąłbym przez własny błąd nie chciałbym żeby ktoś to tuszował, bo inaczej tego co się dzieje nazwać nie można. Zmartwi już nie żyją! A przestroga może komuś uratować życie!
Jeśli uda się ocalić choć jedno życie to spokój zmarłych nie może być ważniejszy.
Przypomina mi to kurtynę milczenia nad śmiercią Rica. Nikt tego publicznie nie mówi za to półgębkiem się gada.
> Powiedziawszy to, nie sposób jednak zaprzeczyć
> konkluzjom Komisji, że zachowanie Adama
> Bieleckiego, czyli faktyczne porzucenie zespołu
> juz po podjęciu przez Berbekę tej złej decyzji
> o kontynuowaniu ataku, trudno uznać za zgodne z
> jakimikolwiek standardami postępowania.
Przecież to samo w sobie go usprawiedliwia. "porzucenie zespołu
juz po podjęciu tej złej decyzji"
Nie zostawił ich w sytuacji bez wyjścia, mieli jeszcze masę czasu na odwrót. Stwierdził, że wspinaczka w tym tempie zagraża jego życiu i ma do wyboru szybsze tempo albo odwrót. Cokolwiek by nie zrobił to i tak musiał zostawić resztę zespół. Jedyne co mógł (i powinien) to poinformować o swojej decyzji i jej umotywowaniu resztę zespołu.
> Również decyzję o szybkim zejściu do bazy, bez
> czekania na wynik akcji ratunkowej, ciężko
> usprawiedliwić.
Według mnie to nie ma większego znaczenia. Jeśli Maciek cudownie by się odnalazł to miałby dostateczne wsparcie w obozie.
Źle, że oceniła tylko
> żyjących, a nie oceniła, (choć z jej własnego
> raportu wynika, że powinna to być ocena równie
> surowa), również tych, którym się przeżyć
> nie udało.
Szkoda również, że nie ocenia sprawiedliwie. Małka obciążają te same czyny, ale dostaje mniej po uszach.
Zastanawiają mnie dwie rzeczy:
-skoro chłopaki działali w obawie o własne życie to czemu podczas zejścia nie upewniali się co u chłopaków u góry?
-w jakim miejscu warunki zmieniły się z grożących zamarznięciem będąc w bezruchu do poziomu pozwalającego stać 40 minut?
W raporcie brak zalecenia by atak szczytowy zawsze miał kogoś w ostatnim obozie w razie W. W pełni rozumiem decyzję o wyjście w czwórkę, ale w czwartym obozie powinien być z tlenem i na tlenie Karim.
Nie możesz pisać w tym wątku ponieważ został on zamknięty