a.d.a.m Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Dlaczego mnie nie zapytasz?
Z tej prostej przyczyny, iż skorzystałem z okazji jaką daje forum i pytanie skierowałem do Autorki relacji. ;)
O ile z niektórymi uwagami nie sposób się nie zgodzić i najlepiej potraktować je jako konstruktywną krytykę, a za rok niedociągnięcia poprawić, o tyle część "zarzutów" zakrawa na zwykłe czepialstwo, bądź zwyczajne nieobycie z zawodami (towarzyskimi). Stąd moje pytanie.
Tworzenie kobiecych przystawek poprzez dodatkowe chwyty na baldach męskich jest w końcu łatwo wytłumaczalnym standardem. Praktykowanym z resztą również w rozgrywkach Pucharu Polski.
Niezależne 30 problemów wymagałoby znacznie większej powierzchni paneli, dwukrotnie więcej czasu na nakręcenie, a fakt, że najczęściej ekipa routesetter'ów to faceci groziłby parodią zamiast stricte damskich baldów.
Zupełne zrezygnowanie z dodatkowych chwytów miewało już miejsce i efekt nie był zadowalający - do finału panie wchodziły z urobionymi "aż" trzema z kilkunastu przystawek..
Na uszkodzenie balda w trakcie rozgrywek raczej nikt wpływu nie ma, zakładając, że nie wynika ono z niedokładnego dokręcenia chwytów.
(Choć i taka sytuacja miała miejsce na jednych z tegorocznych zawodów, w dodatku w finale, i nikt tragedii z tego nie zrobił. Zostało to zwyczajnie uznane jako drobna wpadka na bodaj najlepszej w tym sezonie imprezie balderowej w Polsce.)
W przeciągu 8 godzin eliminacji przystawki przemacało ponad 270 osób. Jakby się nie starać świeżo umyte chwyty zapaprają się magnezją do zera. Szczotkowania oczywiście nieco pomaga, dlatego do dyspozycji uczestników był rozłożony po hali nowy komplet szczotek (krótkich i na kijach malarskich). Złośliwie można by powiedzieć, że w pierwszej grupie praktycznie na każdego zawodnika przypadała jedna szczotka.. ;P Wystarczyło się rozejrzeć.
W dodatku od drugiej grupy obecne były osoby specjalnie oddelegowane do czyszczenia zawodnikom co bardziej obleganych przystawek.
Rozbieżności i zmiany z miejscami wśród amatorów wynikały ze zwykłej, nieumyślnej pomyłki. Po co to aż tak roztrząsać i podnosić do rangi skandalu?
Nie będąc nigdy organizatorem żadnych zawodów chyba nie trudno sobie wyobrazić, że jest to duże zadanie logistycznie i błędy mogą się zdarzyć. Dobrze, że nie przytrafiły się żadne większe potknięcia, np mające istotny wpływ na skład bądź klasyfikację finałów. A i takie sytuacje miewały miejsce na zawodach. Choć jestem skłonny zaryzykować założenie, że zapewne nigdy nie były działaniem celowym, a jedynie przykrą pomyłką.
Czy nie lepiej do zawodów towarzyskich podejść z towarzyskim nastawieniem? Nie rezygnując za razem z pełnej sportowej mobilizacji i rywalizacji. ;)
a.d.a.m Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Zawiodłem sie na Tobie lolek.
> p.s.
> Ja startowałem w trzech.
Jeśli moje pytanie było dla Ciebie wystarczającym powodem do zawodu, cóż.. muszę się z tym pogodzić.
PS
Również startowałem w niewielu, ale spostrzeżenia z tych kilku(nastu?) razy pozwalają mi się nie zgodzić z niektórymi uwagami i wyrazić swoje zdanie.
Pozdrawiam,
Karol
gravity is babylon!
