makar Napisał(a):
> Co by nie myśleć o formie wypowiedzi, to sama
> metoda wydaje się być słuszniejsza od walenia
> młotem.
> Przy czym nakrętki nie muszą być
> "samokontrujące" (tu nie ma żadnych drgań),
> byle klucz był długi.
Też uważam, że zaklepywanie ringów młotem w opisanej sytuacji było pomysłem głupim. Można je było zabezpieczyć na dziesiątki lepszych sposobów. Łącznie z wykonaniem na zamówienie blokad u pierwszego lepszego ślusarza.
BTW, śruby i nakrętki uniemożliwią tylko bezpośrednie wpięcie ekspresa, ktoś uparty nadal mógłby się z takich ringów asekurować przez różne skróty. Tak, jak zawsze się znajdzie debil gotowy do zabaw linowych z użyciem ringów, które zostały zaklepane. Na ewidentnie złą wolę i tak nic nie poradzimy, więc nie ma po co się przed nią zabezpieczać.
Jedyne, co mogłoby usprawiedliwiać zaklepanie ringów młotem, to kamuflaż polegający na udawaniu, że ringi zaklepał jakiś wandal, bez związku z chronionymi okazami fauny.
Lecz czy w dzisiejszych czasach jest w ogóle możliwe wykonanie takiego "spisku" przez poważne organizacje? Przecież to utopia. Jakkolwiek nie zostałyby zabezpieczone ringi, wieść o tym i tak by się rozniosła i bardzo szybko chroniona w tym miejscu fauna stałaby się tajemnicą poliszynela. Pomysłodawca klepania wyrwał się chyba z minionej epoki, skoro myślał, że to przejdzie.
W tej chwili najbardziej sensownym działaniem, jakie umiem sobie wyobrazić, byłaby pełna współpraca z lokalnym klubem wspinaczkowym i z ekologami jednocześnie. Powinny stanąć tabliczki informujące o zakazie wspinania do odwołania, a przede wszystkim miejscówka powinna być często patrolowana. Niekoniecznie przez sam park. Skoro jest tylu zainteresowanych ochroną, zapewne znaleźliby się chętni do prowadzenia straży obywatelskiej. W cywilizowanych rejonach świata tak właśnie się robi - sami wspinacze lub inni ochotnicy przeganiają spod newralgicznych miejscówek osoby nieprzestrzegające zakazu wspinania lub krzonowania, mając w zanadrzu ewentualne wsparcie parku lub innych służb. Gdyby lokalne kluby miały odpowiednie info, zapewne niejeden ich członek poczułby się zobligowany do wizyt pod piecem przy okazji wypadów w okoliczne skały, by przegonić towarzystwo, posiłkując się w razie potrzeby wezwaniem parkowców lub policji. Lokalną społeczność powinno się w takie akcje wciągać, a nie traktować jak durniów.