Jako tłumacz (głównie techniczny) dodam, że tłumaczenie literatury to robota za pół darmo - stawki nie przekraczają 10-20% stawek za tłumaczenie umów, kosztorysów budowlanych i innych dość schematycznych tekstów - więc tłumacze literaccy, albo robią to dla prestiżu i satysfakcji, i robią to dobrze, albo śpieszą się na akord i skutki są żałosne. A to coś przed wydaniem drukowanym powinno przejść co najmniej trzy etapy: tłumaczenie+edycja+korekta błędów.