Tak jak sprawa Jodlosza - po
> rozmowie z zainteresowanym nie mam pytań, jak
> sytuacja została przekręcona ...
Nie wiem komu
> wierzyć, ale prawdopodobnie mimo
> niekonwencjonalnej metody koleś nawet nie zrobił
> śmiertelnego błędu, a ponoć to dotyczyło
> ringa ... ale zjazdowego, miał wpięte auto z
> pętli i HMSa. Zabezpieczył ino linę Bóg wie
> czemu do łańcucha. Jak zjeżdża się z
> ostatniego stanu, to i tak musi podobnie
> uczynić...
Nie wiem, o jakiej sytuacji Ty piszesz - ja widziałem akcję przy wycofie z ringa. Zakładając błąd kursanta, próbowałem się dowiedzieć, w jaki sposób nauczasz wycofu. Tylko tyle - przez wiele postów nie byłes w stanie/nie chciałeś mi odpowiedzieć. W każdym poście coraz bardziej się pogrążałeś, wykazując swoje dyletanctwo i pokrzykując na dyskutantów.
I przy okazji, na kursie jak idę za
> kursantem czasem trzeba mu coś pomóc, to
> przypinam się do ringa (bez liny). Jakoś żaden
> nie wypadł, siedzę wtedy jak przy wycofie :).
Twoja dupa - rób, co chcesz. Ale to czego uczysz kursantów, nie jest do końca Twoją sprawą - tzn. każdy ma prawo poznać, jak i czego nauczasz.
Jeżeli nie zamierzasz dalej dyskutować - ja też ze swojej strony kończę ten wątek. Po tym co napisałeś i co przeczytałem na Twojej stronie uważam, że słabo się orientujesz w metodyce nauczania, masz marne pojęcie o wspinaniu na własnej asekuracji i niewielkie doświadczenie wspinaczkowe, program Twojego kursu jest fatalnie skonstruowany. Powinieneś się najpierw sam doszkolić, a nie uczyć innych wspinania w skałach.
pozdrawiam
Miłosz