mateos Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> sz. Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> > Problem w tym, że los Zakrzówka mógłby się
> > potoczyć inaczej, jednak wygrywają interesy
> > wąskiej grupy ludzi. I nie ma co się zachowywać
> > jakby się złapało Pana Boga za nogi, bo nie
> > zabronią wspinania i dadzą klucz do furtki.
>
> moze ja jestem dziwny, ale wydaje mi sie ze uklad
> gdzie prywatny wlasciciel podjakimis warunkami
> zgadza sie na aktywnosc jest lepszym przypadkiem
> gdy sie wogule nie zgadza - a moze sie myle ?
IMHO, masz rację. Ale, wydaje mi się, że oponenci pomysłu klucza czują, że płot czy jest nic nie da.
Ani nie utrudni (nawet moja żona daje dziarsko chop przez płot), ani nie wyeliminuje.
Płot czy klucz jest tak samo efektywny w kwestii fizycznego ograniczenia jak tabliczki "Teren prywatny, wstęp tylko właścicielowi, uprawnionym nurkom i wspinaczom". No chyba, że za płotem jest sfora psów.
Z doświadczenia widzę, że w UK, wystarczy tabliczka (np. każdy wstępujący zgłasza się do domu właściciela informując że idzie łoić, albo podjazd/wjazd na teren prywatny, wstęp tylko pieszo), i wsio jasne. Dlaczego tabliczka wystarczy?
Ano dlatego - [
www.ukclimbing.com]
"The owners have threatened to take legal action against the BMC if climbing continues"
Nie wiem jakie w tej kwestii jest prawo w Polsce, ale wyobraźmy sobie, że daje ono właścicielowi moc wystąpienia na drogę sądową przeciw PZA. Wtedy środowisko samo się zacznie sensownie kontrolować.
A z żulernią i niewspinaczami właściciel sobie radzi policją, przynajmniej tak to powinno działać, bo jest to zwykły włam na teren prywatny. IMHO, płot niczego nie zmieni, nawet nabombiony żul da mu radę.
Mateusz Łoskot
"Partycypacja w całym tym procesie jest formą tortury"
--Szalony