sz. Napisał(a):
> Z postów na forum widzę, że Chateauvert
> wygrywa. Przekonała mnie ta bagietka z brie ;)
Nie żebym chciał mieszać Twoje decyzyjne szyki, ale takiego dobrego żarcia jak w Orpierre nie jadłem nigdy na żadnym wspinaczkowym tripie - niby to zwykłe produkty kulinarne (bagietki itp) z małego sklepiku w połowie drogi w skały, ale do domu wróciłem półtora kilo cięższy. Większe zakupy trzeba, niestety, robić w pobliskim Laragne, ale czegokolwiek byś tam nie kupił, możesz to sobie wieczorem ugotować na campingowej świetlicy. Francuscy lokalsi być może poczęstują Cię winem, a jeden z grubych kotów równo o 22:00* podpierdoli Ci zapas sera i wszystko, czego nie dasz rady na czas schować.
* - o tej godzinie w świetlicy gaśnie światło; chwila nim goście zdążą włączyć czołówki wystarcza kotom na dokonanie zuchwałych kradzieży.