Micaj Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> astrodog Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> > Definicja jest spójna. Ludzie robią sobie z
> niej
> > "osobne etyki dla osobnej drogi i osoby" bo
> > dochodzi do niezrozumienia rozdzielenia dwóch
> > osobnych rzeczy:
> > - prowadzenie to jedno
> > - praca nad drogą to drugie
>
> Ok, jeśli ostateczne przejście ma się odbyć w
> ciągu z zakładaniem wszystkich przelotów, to mi
> się takie podejście do GU jako etyka podoba.
>
> > Rzekłbym dwie wyceny: tak więc jeśli mój
> limit
> > dla HP to E6, to nie odważę się na więcej w
> > stylu GU niż E4, bo bezpieczna droga w
> wyższej
> > wycenie będzie i tak za trudna technicznie dla
> > mnie,
>
> Dlaczego? Skoro Twój maks to E6 standard, to
> jesteś w stanie na bezpiecznej drodze próbować
> GU również E6. Co najwyżej będziesz latał jak
> szmata ;)
>
Jeśli nie robię ruchów za F7c na wedce to byłbym nadmiernym optymistą wierząc, ze zrobię je na własnej. :)
>
> a niebezpieczna droga w wyższej wycenie
> > będzie wymagała ode mnie zacykania przed
> > prowadzeniem z wędki?
>
> Tu się zgadzam, chyba że jesteś ryzykantem :)
> Ja nie jestem.
Ja tez nie. Dlatego do takiej drogi przygotowuje sie HP. Kiedy jestem gotowy, próba generalna wyglada tak: dwóch asekurujacych, jeden ma mnie cały czas na luznej wedce, drugi ma liny z którymi "prowadzę" osadzajac asekuracje i robiąc wpinki. Jeśli skończę drogę czując, ze wszystko miałem pod kontrola, a wędka okazała sie zbędna, tzn ze jestem gotowy. Kiedy ostatecznie prowadze i tak mogę uznać ze to ponad mnie i po prostu odpuścić. Mnie sie tam nigdzie nie spieszy.
pozdr
Marek