Andrzej
Na wstępie jeszcze raz powtórzę, że doceniam ogrom pracy włożonej przez Was na Mnichu, nie śmiałem nigdy (poza przypadkiem ingerencji w naturalną rzeźbę skały) pisać o Waszych nowych drogach, a zwracam uwagę jedynie kilka konkretnych przypadków na drogach ISTNIEJĄCYCH i uznanych jako tradycyjne klasyki, kiedy wasza ocena sytuacji (moim zdaniem i wielu moich znajomych) zawiodła.
Emocje już opadły, teraz przyszedł czas na naprawę tych paru dyskusyjnych decyzji. Cieszę się, że godzicie się na te poprawki i że znalazła się osoba, która (oczywiste, że po wielu dyskusjach!) znalazła czas na działanie.
andrzej Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nie uważam tego co zrobiliśmy za błąd. Praca
> którą wykonaliśmy nie jest jak matematyka.
> Większość polega na subiektywnej ocenie
> sytuacji.
Zgadzam się, mniejsza o to jak to nazwiemy ;) (nadgorliwość? nadmiar empatii? zła ocena sytuacji?).
> Opisując przejścia sprężyny, napisałeś, że
> można ją zrobić wkładając kilka kości i
> asekurjąc się z nitów z sasiednich dróg. czy
> nie zastanawia Cię dlaczego ludzie wolą zboczyć
> wiele metrów w bok aby wpiąć sie w jakiegoś
> nita i robić sobie przesztywnienie, zamiast
> elegancko przyasekurować się z kości czy
> mechaników. Czy myślisz, że te osoby
> powiedziałyby, że popełniliśmy błąd.
Andrzej. Robiłem Sprężynę ponownie w zeszłym roku i porównując Wasz opis tego, co dobiliście na poszczególnych wyciągach, spitów znalazłem o kilka (2-3 - niepamiętam już teraz) więcej i wcale nie musiałem schodzić z linii drogi, żeby się do nich wpiąć!
To nie jest niby duża różnica te dwa-trzy punkty, ale to plus reszta spitów (moim zdaniem niestety też nadmiarowa), powoduje, że praktycznie nie trzeba się na tej drodze asekurować.
> W pracy ekipera błędem jest jak wbije coś źle,
> w złym miejscu a nie jak wbije o jeden za dużo.
Zgadzam się. Uważam jednak, że w tym fachu należy dążyć do ideału, a nie tylko unikać poważnych błędów, dlatego nie jest to robota dla każdego.
> My wymienialismy zgodnie z ustaleniami: nit za
> hak,często jeden nit w zamian za kilka haków.
> Zgodnie z tym na pewno nigdzie nie ma za dużo a
> wbiliśmy kilkaset nitów.
Spit za hak, a nawet za wiele haków brzmi niby ok, ale skoro była w tych miejscach IDEALNA asekuracja naturalna, to było to jednak niepotrzebne zmarnowanie potencjału jaki daje skała. Na nowej drodze nie jest to wielkim grzechem, na drodze istniejącej jest to błędem!
> Chciałem Ci również powiedzieć, że zarówno
> ja jak i Szalony, równie chętnie jak ty
> pojedziemy w Tatry aby się po prostu powspinać.
> My społecznie też się już napracowaliśmy.
> Jako starsze pokolenie wykonaliśmy ze swojej
> strony pierwszy ruch dając przykład, że mozna
> coś zrobić równiez w Tatrach jeśli ma się
> dużo chęci.
Za to szacun. Z przyjemnością powtórzę Wasze drogi, przynajmniej te w moim zasięgu, a znając jakość wspinania na wschodniej ścianie, jestem pewien, że będą to perełki w skali Tatr.
>Teraz czas na Was - nie będziemy
> Wam w tym przeszkać i wytykać BŁĘDY.
Chciałbym, żeby w przyszłości również zachodziła konstruktywna krytyka, także z Waszej strony.
W Sokolikach osobiście wręcz o nią zabiegam i choć nie zawsze jest to przyjemne i nie zawsze się zgadzam, to jest to jednak wartość sama w sobie dla kogoś, kto chce robić coś możliwie dobrze.
> Ponieważ osobiście umiesz tylko krytykować to
> co zostało zrobione, zaproponowałem Ci abyś
> dał przykład i słowa zamienił na czyn.
Mój głos w tej sprawie nie jest złośliwy, a to co napisałeś już n-ty raz, chyba jednak jest.
Być może kiedyś skorzystam z Twojej propzycji, już nawet mam pewne pomysły. Ostatnio jednak częściej wspinam się w Alpach niż w Tatrach, nad czym ubolewam.
> Jak
> brakuje Ci katolickich trudności na Mnichu to
> idż na coś trudniejszego, np Wariant R, 2+1,
> Luftwaffe, Nosa a nie doszukuj się ich na
> drogach, które są oblegane przez kursantów.
Ja nie pisałem o katolickich trudnościach, tylko o katolickiej asekuracji. Widzisz, trudności są względne, natomiast sposób asekuracji nie.
Pozatym jak ja prowadziłem Sprężynę po raz pierwszy (2003 rok) to nie była ona oblegana przez kursantów, bo w tym stopniu trudności była wymagająca psychicznie (wyciąg z okapikiem i płyta z jedynką). Tak na prawdę wystarczyłoby wymienić tą jedynkę na spita i droga byłaby bezpieczna. Dla kogoś na poziomie VII była to droga z klasą, teraz jak sam piszesz :) jest oblegana przez kursantów. Nic dziwnego, bo jest to jedna z najlepiej (w sensie skałkowym) ubezpieczonych dróg w Tatrach!
> Sprężyna była honorną drogą w czasach, kiedy
> granitowe płyty pokonywało sie zazwyczaj w
> ławach.
> Dzisiaj, nawet likwidując wszystkie
> przeloty/nity będzie równie prosta do asekuracji
> jak w czasach kiedy wbijano tam haki bo nie było
> mechaników.
No więc właśnie! TBM to Tatry bez młotka! a nie bez przygody. Skoro jak piszesz dałoby się bez młotka (co nie jest oczywiście prawdą na kluczowym wyciągu), to po co tyle tych spitów?
> Ale czy akurat o to chodzi na Mnichu
> w strefie TBM?
Na to pytanie powinniście odpowiedzieć sobie wcześniej, a najlepiej jeszcze wcześniej to skonsultować.
Pozdrawiam
Michał Kajca