Nie uważam tego co zrobiliśmy za błąd. Praca którą wykonaliśmy nie jest jak matematyka. Większość polega na subiektywnej ocenie sytuacji.
Opisując przejścia sprężyny, napisałeś, że można ją zrobić wkładając kilka kości i asekurjąc się z nitów z sasiednich dróg. czy nie zastanawia Cię dlaczego ludzie wolą zboczyć wiele metrów w bok aby wpiąć sie w jakiegoś nita i robić sobie przesztywnienie, zamiast elegancko przyasekurować się z kości czy mechaników. Czy myślisz, że te osoby powiedziałyby, że popełniliśmy błąd.
W pracy ekipera błędem jest jak wbije coś źle, w złym miejscu a nie jak wbije o jeden za dużo. My wymienialismy zgodnie z ustaleniami: nit za hak,często jeden nit w zamian za kilka haków. Zgodnie z tym na pewno nigdzie nie ma za dużo a wbiliśmy kilkaset nitów.
Chciałem Ci również powiedzieć, że zarówno ja jak i Szalony, równie chętnie jak ty pojedziemy w Tatry aby się po prostu powspinać. My społecznie też się już napracowaliśmy. Jako starsze pokolenie wykonaliśmy ze swojej strony pierwszy ruch dając przykład, że mozna coś zrobić równiez w Tatrach jeśli ma się dużo chęci. Teraz czas na Was - nie będziemy Wam w tym przeszkać i wytykać BŁĘDY.
Ponieważ osobiście umiesz tylko krytykować to co zostało zrobione, zaproponowałem Ci abyś dał przykład i słowa zamienił na czyn. Jak brakuje Ci katolickich trudności na Mnichu to idż na coś trudniejszego, np Wariant R, 2+1, Luftwaffe, Nosa a nie doszukuj się ich na drogach, które są oblegane przez kursantów.
Sprężyna była honorną drogą w czasach, kiedy granitowe płyty pokonywało sie zazwyczaj w ławach. Dzisiaj, nawet likwidując wszystkie przeloty/nity będzie równie prosta do asekuracji jak w czasach kiedy wbijano tam haki bo nie było mechaników. Ale czy akurat o to chodzi na Mnichu w strefie TBM?
Pozdrawiam, AM