Byłem na tzw. wyprawie partnerskiej. Od organizatora oczekiwałem zorganizowania wyprawy. Bo ja nie mam czasu na załatwianie formalności typu wizy, tragarze, bilety. A każdy kto tam jedzie wie, że liczyć na górze można tylko na siebie. Za to zapłaciłem i tego oczekiwałem. Śmieszy mnie jak jeden czy drugi baran jedzie na ośmiotysięcznik i oczekuje od organizatora zapewnienia bezpieczeństwa. Bezpieczeństwa na ośmiotysięczniku nie ma (słownie: nie ma). Bo samo przebywanie tam to już ryzyko. Ja je chciałem podjąć. I każdy kto tam jedzie podejmuje ryzyko na swoją odpowiedzialność. A jak ktoś chce niańki i innego zapewnienia bezpieczeństwa, to niech sobie jedzie na dozorowaną plaże nad ciepłe morze.
Jakieś zakompleksione towarzystwo wzajemnej adoracji, które pozałatwiało sobie jakieś papierki z pieczątkami będzie się wynosić nad innych. A i tak wiadomo, że chodzi im tylko o kasę potencjalnych klientów. Chcesz zarabiać i mieć klientów to bądź lepszy od konkurencji w działaniu, a nie w gębie lub w papierach!