Mnietek Napisał(a):
> Ale da się w Twoich wypowiedziach wyczuć pewien
> sympatyzujący trend dla wykoszenia wszelkiej
> konkurencji "bez uprawnień". A kiedy ci
> "uprawnieni" postulują w imię dobra klientów
> wysłanie na szafot tych "nieuprawnionych", to nie
> mogę się oprzeć wrażeniu, że nie jest to
> szczere i robię się ostrożny.
Sympatyzujacy trend? Mówię wprost o złodziejstwie. Nielegalne przewodnictwo, jak w opisywanym wyżej przypadku, powinno być scigane i tępione bo nie jest to nic innego jak złodziejstwo i żerowanie na niewiedzy.
"Bez uprawnień" pisze się bez cudzysłowia bo nie ma tu żadnej niedosłowności. Pan Sławek oferujący wycieczkę na Mt. Blanc nie ma ku temu uprawnień. A celem akcji jest uświadomienie tego potencjalnym klientom, mniej zorientowanym w sytuacji.
> > Bardzo mnie ciekawi czy twój anarchizujacy
> > stosunek do profesjonalizmu rozciąga się na
> cale
> > zycie? Tzn. czy zęby leczy ci kowal, wyrostek
> > operował lokalny kaszpirowski a pompę
> wtryskową
> > w samochodzie ustawia zawsze na oko szwagier?
>
> Zęby leczę u stomatologa a samochód serwisuję
> najczęściej w ASO, ale to nie groźne
> zaświadczenia z wieloma pieczątkami ale zaufanie
> którym ich obdażam powoduje, że wybieram tego
> usługodawcę a nie innego.
Ciekawa sprawa. A zanim już znalazłeś tego zaufanego stomatologa to najpierw obleciałeś kilku kowali na próbe czy od razu szukałeś pośród stomatologów? Powiedz szczerze. Jak boli cie ząb to o kim myślisz - o sąsiedzie co zna sie na wielu sprawach i zawsze może pomóc czy o facecie z tytułem stomatologa? I nie protestujesz że to klika stomatologów wypracowała sobie monopol na leczenie zębów kosztem takich fachowców jak kowale i ślusarze? Może tym tez się zainteresuj.
> > I tak na koniec. Osobiście ani mnie ziębi ani
> > parzy czy będziesz wiązał buty glizdą a w
> > skały wyruszysz z "panem edkiem który się
> zna".
> > Daj Boże zdrowie. Wyglada na to ze wiesz o co
> > chodzi i na co się decydujesz. Do niczego nie
> > zamierzam cie namawiać. Ważne żeby wszyscy
> > mieli pełny obraz sytuacji i mogli podejmować
> > decyzje w oparciu o rzetelne informacje. Żeby
> > było wiadomo kto jest kim na tym balu. I żeby
> > każdy sam mógł zadecydować czy ma leczyć
> > zęby u kowala czy dentysty. Dopiero wtedy
> możemy
> > mówić o wolności wyboru o której
> nieśmiało
> > przebąkujesz.
>
> Całkowita zgoda. Jest na tym błękicie jednak
> mała chmurka w postaci prawnego przymusu
> opłacenia przewodnika z "kliki" w pewnych
> sytuacjach. Gdyby nie to, można by rzeczywiście
> powiedzieć o wolności wyboru. Dorabianą przez
> "licencjonowanych" ideologię głoszącą pewną
> śmierć w towarzystwie "nielicencjonowanych"
> pomińmy miłosiernym milczeniem.
Nie ideologię a fakty. Nielicencjonowani przewodnicy nie są przewodnikami. Bo licencje są nie tylko, jak piszesz, biletami wstępu do korporacji ale tez drogowskazami w społecznym świecie ról. Ten jest adwokatem, ten lekarzem a ten farmaceutą. To jest apteka, to szpital a to sąd. Tak społeczenstwo działa sprawniej. To nie spiskowa teoria dziejów tylko pragmatyka. Uczą o tym w szkołach. To nie aż tak trudne. Ogarnij się chłopie.
PS
Masz w ogóle blade chociaż pojecie jak np. wygląda kurs przewodnika IVBV?