co do ostatniego elementu masz rację. ale nie narzekam na to, że nie chcieli mi rezonansu zrobić, ale że nie chcieli mi zrobić usg i to za moje pieniądze, bowiem zaproponowałem, że za to zapłacę. owszem usztywnili, ale na 3 tygodnie bo nie wiedzieli o złamaniu i naderwaniu przyczepu. w takim wypadku unieruchomienie trwa 6 tygodni. nawet by mi rtg zrobili musiałem 3 szpitale zaliczyć, bo wcześniej 2 lekarzy zbadało mnie wzrokowo, bez dotykania nawet twierdząc, że nawet temblak niepotrzebny. no ale może mieli rentgen w oczach - w takim wypadku coś słabo działał. ponadto, byłem u 5 lekarzy, a żaden nie wspomniał o rehabilitacji, powiedzieli "Pan rozrusza i będzie dobrze".
problem w tym, że to już nie pierwszy raz kiedy mam problem z lekarzami przy kontuzji. jakoś szczególnie źle reagują na słowo "wspinaczka". lekarz rodzinny nie dał mi skierowania do ortopedy, ani L4 twierdząc, że mam czego chciałem. ortopeda nie chciał mi dać zlecenia na kamizelkę ortopedyczną, bo to moja wina i niech teraz za to płacę z własnej kieszeni.
żeby była jasność, nie uważam, że wszyscy lekarze to gbury, idioci itd., ale, niestety, chyba mam pecha i trafiam na śmietankę.
a tak na marginesie: dlaczego nie robi się usg przy takich urazach? jeśli uszkodzony zostanie pierścień rotatorów to też się zrośnie przy usztywnieniu, czy trzeba operować? co z odłamkami kości w stawie, które muszą być usunięte (jeśli są), a czego na rtg nie widać?