Kolega poleciał z filaru Ganku w zimie. Gdzieś z połowy lub 2/3 więc kilkaset metrów będzie - nie pamiętam. Kiedy reszta zespołu zjechała na dół znaleźli dziure śniegu i ślady krwi schodzące w dół dziwnymi zakosami. Obrażenia: zewnętrzne obdarcia i coś tam połamanego - chyba żebra i noga ale nie pamiętam dokładnie. W każdym razie w pełni sprawny :).
He he... i jeszcze inny kolega z partnerem w tatrach cały wyciąg przeleciał do podstawy ściany w wolnym locie :). Zima, dużo śniegu i nic NIC nawet zadrapania nie mieli.