>Ale myślę ze odpowiedz może leżeć gdzieś indziej. Przy wspinaczce dodatkowo zużywasz zasoby, głownie glukozy, na napinanie tego co ci wcale nie jest potrzebne, albo napina się w znikomym stopniu: np. mięśnie brzucha, czy grzbietu ( wiem wiem, można je napiąć mocno ale na pewno nie są to napięcia anaerobowe). A to są duże mięśnie, i ich napinanie może zużyć znaczne ilości glukozy, mimo ze wykonują czysto izometryczne i umiarkowane wysiłki. Zapewne przy idealnym panowaniu nad mięśniami, niektórych z tych napiec można by uniknąć. Mogę jednak uwierzyć, ze nieefektywne ich spinanie, może wybrać sporo paliwa.
Nigdy bym w tę teorię (napinania niepotrzebnych mięśni) nie uwierzył od poziomu średnio sprawnego wspinacza, gdyby nie to, że już kolejny rehabilitant diagnozuje u mnie patologiczną rekrutację mięśni górnej części ciała przy próbie selektywnego napięcia wybranych mięśni okolicy lędźwiowej.
A co do przerys i ciasnych kominów - tak, tam pracują prawie wszystkie mięśnie na raz. Stąd pewnie to typowe dla tych formacji sapanie i dzień później zakwasy tak dziwnych grup mięśni, że tylko dzięki bólowi można stwierdzić, że takie mięśnie w ogóle istnieją.
m.b.