ok laura - wierzę ci, a z tym wrzucaniem pająków za koszulę to nie... nigdy w życiu, naaaawet jako chłopiec. preferowałem żaby - bo pająka sobie wytrząsajłyscie same i w ogóle nie wchodziła w grę pomocna dłoń. z żabami to co innego - żabki bywało, że się wyciągało :) raz nawet jednej dziewczynce która wyjątkowo mi się podobała położyłem na dekolcie (zająta była opalaniem) ślicznego prążkowanego raka. niestety nasza hipotetyczna miłośc nie przetrwała tej próby. nie wiem co z wami nie tak - kwiaty to można za parę złotych kupic albo pochylic się i kiśc urwac i juuuuz jest dobrze, uśmiech i wdzięcznośc jakbym się co najmniej oświadzczał. A jak się człowiek naprawdę chce postarac i dac wyraz swojemu zaangażowaniu nie tak po prostu łąka kwiaty garśc i z bani tylko nurkuje czai się wypatruje w końcu łapie tę małą sprytną bestyjkę co wcale nie jest takie łatwe ...to spotyka go tylko niewdzięcznośc.