Re: pozazdrościć...

jerrygwizdek Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> no wlasnie to wyjasnienie sedna sprawy: wspinanie
> alpejskie to przygoda, a nie cyferka.

Jerry, znowu bajki piszesz, że np. dwutygodniowy wyjazd
na westowe skały kosztuje tyle samo, co do chamonixa.
Albo w Dolomity... Już sam transport w dowolne miejsce
Hiszpanii wypada taniej (o ile odpowiednio wcześniej
się zaklepie bilety lotnicze). Że nie wspomnę o kosztach
ponoszonych na miejscu. W skałki mogę sobie zabrać z
Polski tony taniego żarcia, i to wszystko zadekować w
namiocie albo w krzakach, myć się mogę w strumieniu
i wspinać się od rana do wieczora na luzie.
W Alpach lub Dolomitach teoretycznie też tak mogę,
(tzn ja akurat nie, bo mi kręgosłup nie wytrzyma
podejścia z takim ciężarem, ale są tacy twardziele.)
To teraz porównaj sobie formę wspinaczkową gościa,
który wniósł 50 kg bagażu, śpi w krzakach i sam
sobie gotuje żarcie z typowym niedzielnym alpinistą
westowym którego stać na schron i wypasione
żarcie tamże. Przy lampie jeszcze jakoś ujdzie.
Ale jak spędzasz parę dni w kijowych warunkach
na deszczu, to nawet jak się pogoda poprawi -
masz na starcie w plecy, w porównaniu z ogolonym,
nażartym i wyspanym francuzem.
Wyjazdy w skałki są zawsze tańsze, i można się
powspinać niezależnie od pogody, mimo, że ma się
znacznie mniej kasy niż większość westowych
wspinaczy wspinających się w tej samej okolicy.
Mówisz, że Alpy to przygoda? A nie sądzisz, że
taka przygoda z 50kg plecakiem jest trochę frustrująca,
jak się widzi te uśmieszki wpieprzających schroniskowe
kotlety weekendowych alpinistów zachodnich?
Nie twierdzę, że Polacy to jedno wielkie ubóstwo, ale
jest prawdą, że za tę samą kasę możesz zorganizować
kilka większych wypadów w skałki, albo jeden do chamonixa.
Przy czym na tych pierwszych się powspinasz, a w chamonixie
możesz równie dobrze posiedzieć na marznącej dupie.
To dopiero przygoda, nieprawdaż? Francuz nie mając pogody
wsiądzie po prostu w pociąg i wróci do domu, Polak ma trochę
dalej.