zimbabwe Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> nie wiem dla mnie to jest proste: tu mozna tam nie
> mozna. jak ze sraniem, piciem alko, jazda pod
> prad.
słusznie prawisz, ale jest jeden problem: potrzebne
są pewne "ustalenia środowiska", a o consensus
czasem jest trudno, i to nawet w niewielkiej grupie
lokalsów. Co więcej, zawsze się znajdzie jakiś
nawiedzony kontestator. Z jazdą pod prąd sprawa
jest czytelna, bo znaki stawia rejon dróg, a przepisy
są w kodeksie.
> zwroccie uwage jak skoczyl poziom wspinania
> zimowego odkad DT stal sie popularny.
jest jeszcze druga strona medalu: popularność
DT jest maszynką która sama się napędza.
Drajtoolowca widać w skale z daleka. Kto inny
może chcieć wziąć przykład, i niekoniecznie będzie
wiedział, że toto niszczy skałę i że można tylko
w wyznaczonych miejscach.
Wielu osobników przychodzących w skały z dziabkami
nie ma pojęcia o tym, że ktoś coś może mieć przeciwko.
> Pisalem juz na innym forum- mieszkam niedaleko
> kamieniolomu granitowego gdzie jest powiedziane :
> zadnego dt i zadnego haczenia. nie tuluja i nie
> hacza. kamieniolom, nie naturalne skaly, a piekne
> miejsca pod drajtuling. proste.
A propos regionów i dróg - chyba nie musi być
tak, że droga jest albo letnia, albo DT. Jest wiele
dróg (szczególnie te najłatwiejsze) których nie da
się zniszczyć bez użycia dynamitu. Choćby takie
ringi kursowe na Turni Kukuczki - są tam zresztą
niezliczone ślady raków, choć oficjalnie nie wolno.