no patrzcie, a ja nigdy nie wierzyłam że można iść iść w piękny słoneczny dzień wydeptaną ścieżką, a po wpadnięciu naprawdę się zabić. Zawsze mi się wydawalo, że szczelina to kręta jest i na 5tym metrze mnie zatrzyma. a już napewno w takim hohen tauern na podejściu pod grosa, gdzie udeptują tłumy.
ale powiedzcie, jak to jest z tą głębokością?
powiedzmy, lodowiec nisko położny, tak na 2600, wytapiający się, z brzegów już całkiem sucha morena, co zajrzę do szczeliny, to zakręca i kończy się na jakiejś lodowej kaskadzie najwyżej na 3cim metrze, na równym terenie, nie przysypany śniegiem, ech kto by się wiązał. Czy to nie pierduszenie się?
Albo taka rzeka lodowcowa płynąca pod częściowo wytopionym śniegiem. Słyszę jej szum. Przerażam się, że może być głęboka, ale, bez zaglądania i mierzenia głębokości, tam, gdzie wypływa, wygląda mi na szemrzący strumyk.
Czy rzeki lodowcowe na obrzeżach lodowca, mają podobną głębokość do szczelin, tzn. 50m? czy się wytapiają i zasklepiają? wydaje się że wiązanie się to przesada, a jednak..
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2007-09-03 14:37 przez laura palmer.