makar Napisał(a):
-------------------------------------------------------
>
> Dwie sensowne metody autoasekuracji podczas
> wspinania:
>
> Albo
>
> małpa wpięta jest po jaskiniowemu, jak croll i nic
> się nie powinno wypiąć.
>
> Albo
> (na dole)
> używamy owala lub maillona w górnym otworze małpy
> i też powinno być w miarę ok.
> Ryzyko że się karabinek źle ustawi oczywiście
> jest, ale IMHO znacznie mniejsze niż przy
> wspinaniu na wedkę.
>
>
Skoro poruszono temat to podzielę się kilkoma doswiadczeniami :-)
Od lat wspinam się z małpą (bardzo często) i stosuję metodę drugą (z owalnym zakręcanym karabinkiem).
O ile przy normalnym wspinie, bez przystanków, patentowania itp. nic się nie dzieje, karabinek nie ustawia się "w poprzek" to przy patentowaniu drogi, gdy ciągle się wisi, ponownie startuje, podciąga na ekspresach, odpada, zmienia pozycję itp. karabinek bardzo często ustawia się w niewłaściwej pozycji. Zauważyłem, że szczególnie często dzieje się to przy patentowaniu przewieszonych dróg (lina cały czas odciąga małpę i przekręca karabinek).
Włściwie problem ten to stały element wspinania z małpą. Po prostu pilnuję, żeby zdarzało się to jak najrzadziej ale nie udaje mi się w 100% wyeliminować sytuacji gdy po odpadnięciu zawisam na zamku karabinka.
Metoda pierwsza (po jaskiniowemu) może i jest bezpieczniejsza ale o wiele mniej wygodna, szczególnie przy patentowaniu drogi. Sprawdza się przy podchodzeniu po linie ale przy różnych "wygibasach" związanych ze wspinem lina czasem złośliwie sie zakleszczy w małpie i ciągniemy ją do góry, robi sie luz nad przyrządem, co z kolei może być przykre przy odpadnięciu.
Jaki wniosek? Wspin z małpą to ostateczność, polecam tylko wtedy gdy brakuje żywego partnera ale trzeba sobie zdawać sprawę z zagrożeń.
I jeszcze jedno. Zawsze pamiętajcie, żeby sprawdzić przed rozpoczęciem wspinania czy opuściliście język małpy !!! :-))) I prosze się nie śmiać. Rozpoczęcie wspinania z odciągniętym językiem zdarza się o wiele częściej niż niezkręcenie karabinka lub jego samoistne odkręcenie. Kolega kiedyś przyglebował z kilku metrów i do dzisiaj nie wie dlaczego. Ja jestem przekonany, że poszedł z odciągniętym językiem.
Pozdrawiam. ako