Dofinansowanie to tylko część działalności pezety, zapewne na plus, ale obawiam się, że więcej jest na minus (chociażby słynny stek bzdur zwany rozporzadzeniem, z którym pezeta nie miała nic wspólnego jeśli wierzyć wypowiedziom pana WS, panowie posłowie po prostu sami go napisali...)
Walka nie toczy się o jakąś pensyjkę za objęcie stanowiska prezesa pezety, tylko o to, żeby kaskę za szkolenia brali swoi ludzie, no i żeby była mocna podstawa prawna do organizacji tych szkoleń.
Oczywiście wypowiedź osoby, która zaczęła ten wątek trudno zaliczyć do konstruktywnej krytyki, obawiam się, że moją również. Powiem szczerze - mam to wszystko gdzieś - nie chce mi się szarpać, aby coś zmieniać - szkoda czasu, który można przeznaczyć na wspinanie.
pozdr.
Agnieszka